PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

sobota, 31 sierpnia 2013

Spacery

Zanim "źli ludzie" kazali mi odpoczywać, tj. leżeć plackiem na kanapie, dużo spacerowaliśmy. Dużo też powstało zdjęć, na których głównie jestem ja. Jak mówi przyszły tata - to ostatni moment na takie zdjęcia. Więc prawie codziennie miałam "leśną sesję". Zupełnie nie przywiązywałam wagi do tego co mam na sobie, czy jestem umalowana - bo miałam już dość pozowania :) Ale teraz jak patrzę po czasie, niektóre ze zdjęć są bardzo fajne. Wrzucam je więc tu, by nie zginęły w czeluściach komputera. Udanej soboty!








piątek, 30 sierpnia 2013

środa, 28 sierpnia 2013

Przymusowy odpoczynek

No i doczekałam się. Pierwsze KTG oznajmiło, że mam skurcze i to w sporej ilości. Co prawda podczas badania wcale ich nie czułam, ale teraz zaczęłam chyba je rozpoznawać. Usłyszałam tylko rozkaz lekarza: "Pani Agato musi Pani odpoczywać. Żadne bieganie, latanie, załatwianie tego i owego nie wchodzi w grę. Polecam kanapę, książkę i partnera do usług, a nie wszystko sama, sama!!!" Problem w tym, że ja tak nie potrafię. Roznosi mnie energia i kurze trzeba pościerać. No nic plan jest taki, że odpoczywać muszę dla zdrowia synka. Mam nadzieję, że mi się uda...

http://pinterest.com/caribulife/rest/

środa, 21 sierpnia 2013

I LOVE MY DOG

Pies = członek rodziny. Moją Lulę kocham, troszczę się o nią i jest dla mnie kimś ważnym. Dlatego tak ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, że kobiety w ciąży lub tuż po urodzeniu dziecka oddają swoje pupile. Jedynym powodem takiej decyzji, jaki mam w głowie - oczywiście według moich subiektywnych odczuć - to agresja psa wobec dziecka. Jednak na początek i tak poprosiłabym o pomoc psiego behawiorystę, zanim zdecydowałabym się na oddanie psa. Dlaczego? Ponieważ mój pies, jest elementem naszej układanki - bez niego czułabym, że moja rodzina jest niepełna. A jak jest u Was? Macie swoje pupile - koty/psy? Musiałyście/chciałyście oddać swoje zwierzęta?






wtorek, 13 sierpnia 2013

Sesja Ciążowa - backstage

Tak jak planowaliśmy - w sobotę odbyła się sesja ciążowa z moim udziałem. Nie straszne były nam wichury, ani ulewa. Twardo postanowiliśmy, że nie przekładamy sesji i że na pewno będzie dobrze. I się udało :) Nawet przestał padać deszcz. Ekipa była wspaniała. Humory dopisywały nam od początku do końca. Dziękuję Emilce z EforEvent, która sprawiała się zarówno jako stylistka i fotografka, Michałowi z Caribu - głównemu fotografowi, Asi i Tomkowi z salonu TomaszZimny za fryzurę, Asi z BeautyProfessional za makeup, Bartkowi - dobrej duszy i twórcy przepysznych dań na grilla (pokażę je Wam później), mojemu tacie za pomoc przy sesji - jego techniczne wskazówki były wyjątkowo przydatne oraz wspólnie moim rodzicom, którzy udostępnili nam swoją "wieś" na nasz użytek.

Dziś tylko kilka zdjęć od kuchni. Reszta - tych pozowanych, pięknych i gładkich się robi!!!


piątek, 9 sierpnia 2013

Randka

Podobno w ciąży trzeba chodzić na randki na zapas, bo potem to nie wiadomo kiedy... Pomijając, czy to prawda czy nie - wierzę w tą teorię z czystej przyjemności. Randek nigdy za wiele. Zatem w zeszłą sobotę wybraliśmy się z M. na Olsztyńską Starówkę. Było ciepło, smacznie i romantycznie. Zaczęliśmy obiadem w Chilli. Sałata z łososiem, tagiatelle z grillowanym kurczakiem, lemoniada i lody z papryczką chilli - same pyszności. Potem był spacer, a na koniec kawa w nowo otwartej Tu i Tam. Co prawda póki co tam pusto, ale moja mrożona kawa z syropem miętowym, bitą śmietaną i polewą czekoladową była boska :)

Pochodziliśmy, pojedliśmy i randka się skończyła. Było wybornie. Kiedy powtórka?






czwartek, 8 sierpnia 2013

SESJA CIĄŻOWA

Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy sami z siebie, bezinteresownie i z życzliwością chcą mi zrobić zdjęcia :) Planują, dyskutują, a co niektórzy nawet przynoszą pyszne muffiny (gorąc za oknem, a Emilka z EforEvent piecze dla mnie ciastka!!!). Zatem zeszłej niedzieli spotkaliśmy się w zacnym gronie. Spędziliśmy miło i pożytecznie czas. Wszystko zostało udokumentowane. Sesja już w tą sobotę - nie mogę się doczekać!!!

P.S. Właśnie zobaczyłam ile czasu minęło od ostatniego posta. Moją rzadką obecność na blogu - nie wytłumaczę brakiem czasu, raczej gorszym tolerowaniem pogody za oknem. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ja Herod-Baba w końcu się poddałam i sama sobie pozwoliłam na odpoczynek. A co, jak to mawia Monika - kto bogatemu zabroni. W końcu jestem w 8 miesiącu ciąży :)






fot. Caribu

czwartek, 1 sierpnia 2013

WIJE GNIAZDO



No to złe nastroje poszły w niepamięć, również dzięki Wam moje drogie czytelniczki :) Zaczęłam się więc szykować. No a jak się szykować, to już intensywnie! Nasze mieszkanie zamieniło się zatem w wielką pralnio-suszarnio-prasowalnię. I nic to, że było 37 stopni w cieniu, matka polka dzielnie siedziała przy żelazku i prasowała* tonę małych ubranek. Wczoraj, po 3 dniach, udało mi się wreszcie skończyć! Teraz jeszcze ten nieszczęsny wózek, pieluchy i będziemy gotowi. I wiecie co - już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę tego małego człowieka, który właśnie niemiłosiernie wierci się w mym brzuchu.

* żeby było jasne - NIENAWIDZĘ PRASOWAĆ