Potrzebny był mi detox od blogowania, wzajemnej adoracji, statystyk, lajkowania, konkursowych smsów, wyścigów i sensacji by odnaleźć spokój, harmonię i utraconą motywację do bycia w wirtualnej przestrzeni. Jestem tu i teraz, dla Was, dla siebie, bez przymusu i określonych zasad co do ilości, częstotliwości i długości postów. Jestem bo chcę i mogę, ale nie muszę. Nie zginęłam bo mam dziecko. Nie przestałam cieszyć się życiem. I z przymrużeniem oka apeluję - nadal jestem interesującym człowiekiem, powiedziałabym, że z synem nawet bardziej!
Poniżej wklejam zdjęcia z naszej rodzinnej wyprawy do Trójmiasta. Hohoho kiedy to było. Ponad trzy tygodnie temu cieszyliśmy się wspólnie spędzanym czasem - prawie już zapomniałam jak było przyjemnie. Takie chwile są bezcenne - tym bardziej, że ostatnio praca, obowiązki i codzienność nie pozwalają nam na bycie razem w oczekiwanym wymiarze...
Do napisania!
świetne zdjęcia, jak zawsze!! :)dobrze, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńoj Agatka uwielbiam Cię:)
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też! A no i przy okazji - nareszcie mamy samochód - więc zgodnie z obietnicą szykuj się na nasze odwiedziny <3
UsuńJestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńMiło Was widzieć! :)
OdpowiedzUsuń