Tak właśnie się czuję. Nie mam oparcia w moim mężczyźnie. Niestety znudziło mi się wychwalanie go pod niebiosa, bo ta taktyka nie działa. Na pewno nie wiem w 100% i nie rozumiem jak czują się samotne mamy. Jedynie mogę sobie to wyobrazić. Jest ciężko. Najgorsze jest to, że ta druga osoba niby jest. Niby fizycznie przemyka gdzieś obok. Ale nie czujesz, że jest, że chce Ci pomóc, a przede wszystkim zrozumieć.
Mam dość bycia wyrozumiałą dla ciężko pracującego partnera, który wraca z pracy o 4 nad ranem. Mam mu zapewnić komfort, ciszę, dać święty spokój i wsparcie. Na dodatek się uśmiechać i nie mieć żadnych pretensji, bo to przecież on przynosi pieniądze do domu. Szlag mnie trafia. Nie mam ochoty wcale się uśmiechać. Fajnie jakby docenił moje wysiłki. Jestem zmęczona i rozżalona. I pewnie będę żałowała, że się uzewnętrzniam, ale w końcu ten blog to mój pamiętnik.
Podsumowując. Tak poza tym jestem bardzo szczęśliwa. Coraz częściej mój syn daje mi do zrozumienia, że mnie kocha, że jestem mu potrzebna. Na razie świata poza mną nie widzi. I ten rozbrajający uśmiech z rana. Kocham Cię Witulina. Jesteś dla mnie najważniejszy!
W ramach afirmacji pozytywnych emocji zamieszczam odpowiednie zdjęcie. A wszystkim życzę miłego dnia!