To była pierwsza noc bez syna. Bardzo długa noc. Szczególnie dla mnie jako mamy. Rodzice mieli wychodne. Zaliczyli parapetówkę i po północy wrócili do domu. Powinnam cieszyć się chwilą i szaleć do białego rana, zamiast tego po powrocie leżałam w łóżku i zastanawiałam się co u mojej dzidzi. Jak się ma i czy nie tęskni. Oczywiście babcia z dziadkiem poradzili sobie doskonale bez dwóch zdań, a Wit przywitał mnie z uśmiechem na twarzy. Ta noc była trudna, ale chyba przede wszystkim dla mnie. Psychika matki rządzi się zupełnie innymi prawami niż normalnego człowieka. Jest pełna sprzeczności i absurdów. Tak cieszyłam się na ten wieczór. Tak pragnęłam odpocząć od syna i w końcu się wyspać. Ale serce podpowiadało inaczej. W niedzielę obudziłam się o 6 rano i byłam gotowa by jechać na spotkanie z młodym królewiczem. No cóż może następnym razem będzie mi łatwiej...
Taaak, próbuję mężowi tłumaczyć, że "psychika matki rządzi się innymi prawami"... Nie rozumie. Nie kuma, czemu nie umiem spać, jak Linka kwęka, dlaczego adrenalina budzi mnie jak tylko piśnie.
OdpowiedzUsuńZ czasem się nauczysz od niego odpoczywać - on ma dopiero rok! Daj sobie czas.
A na marginesie - to oburzające, żeby FACET miał takie rzęsy ;)